To miał być szybki przelot. Jakieś 2 godziny z ogonkiem i po sprawie. Tymczasem już w lutym Ryanair wywinął nam numer i odwołał wszystkie loty do Chorwacji. Do października! Trzeba się więc było przeorganizować. Zapakować ze znajomymi w samochód i ustalić trasę. Z obowiązkowym przystankiem, żeby się nie wykończyć. Przystanek zaplanowaliśmy w Baden pod Wiedniem. Na niemieckim ebay`u kupiliśmy okazyjnie noclegi w Grand Hotelu Sauerhof ze śniadaniami, 1 uroczystą kolacją, powitanym drinkiem i kąpielą w siarce. Ale bardziej od samego hotelu urzekła nas miejscowość. Malutka, ale niezwykle urokliwa.
Z cudownym deptakiem
fantastyczną lodziarnią
genialnym żarciem w knajpce „Al Capone”
i muzeum Beethovena
I podobno to właśnie tu – do uzdrowiska w Baden, przyjeżdżała żona Mozarta – Konstancja. Zwłaszcza, gdy była w swojej 6 ciąży. Miała wówczas problem ze stopami. Ze stopą to ja też miałam pewien kłopot (jakieś 4 miesiące wcześniej złapał mnie potworny skurcz i kiedy puścił moja noga „nie wróciła już na swoje miejsce”). Nie wiem czy kąpiele w siarze pomogły Konstancji, w każdym razie moja kąpiel mleczna na nogę mi raczej nie zadziałała.
W Baden znajduje się też Ogród Różany, gdzie co roku w czerwcu odbywa się Festiwal Róż. Nasz pobyt tam miał miejsce na początku maja, więc jeszcze nie było za bardzo co oglądać. Ale podejrzewam, że widok i zapach musi być obłędny.
Wszystkim nam Baden skojarzyło się z… Ciechocinkiem. Żadne z naszej czwórki w Ciechocinku nie było, a tym bardziej na turnusie dla starszej młodzieży. Ale coś z tego klimatu musiał mieć ten uroczy Kurpark w samym centrum miasta.
Gdy tam zajrzeliśmy trwał akurat jakiś festyn regionalnych wyrobów, a w planach na maj były też różne koncerty.
Pośród tej niesamowitej zieleni, czas stawał w miejscu i podejrzewam, że niejeden tubylec nie raz i nie dwa zapomniał o ważnych spotkaniach, czy… pójściu do pracy.
2 komentarze
JM
14 sierpnia 2014 at 13:14To prawda, Baden to urocza miejscowość, nie mająca nic współnego z tym z czego słyną wielkie miasta, żadnego brudu, smrodu, wszystko jest tu takie, jakby czas się zatrzymał. Ulice mają swój niepowtarzalny klimat, aż chce się tu spacerować godzinami. A co ciekawe nawet tamtejsze kasyno nie ocieka bezduszną nowoczesnością a swoim wyglądem przypomina bardziej jakiś romantyczny dworek http://www.kasyna.co/files/img/kasyna-naziemne/austria-baden-casino_baden.jpg warto pojechać dla samego widoku 🙂
kate
19 sierpnia 2014 at 06:18Kasyno oglądaliśmy z zewnątrz, bo to co było dookoła kusiło bardziej niż świątynia hazardu 🙂