Nie czarujmy się. Po 30-stce człowiek zaczyna się sypać. Więc od czasu do czasu trzeba się balsamować i konserwować. Przytargałam ostatnio jakieś mazidło z oliwek i błocko z Morza (o ironio!) Martwego. Gdyby nie to, że nie palę, pewnie wyglądałabym jak Bridget Jones wklepująca w łazience (z fajką w gębie) balsam w wycellulitowane uda.
O ile mazidło z oliwek (wyglądające jak pozostawione zbyt długo na słońcu cukierki toffi) wielkiej krzywdy nie robi (pod warunkiem że nieopatrznie nie wprowadzi się go do oka, bo wtedy szczypie jak cholera), o tyle z błockiem już tak łatwo nie jest.
Poza tym, że wygląda ohydnie i śmierdzi równie obezwładniająco, po zaaplikowaniu wymaga pozostawienia przez jakiś czas na skórze.
I w tym problem!
Boże dlaczego nie dałeś mi domku na wsi i cierpliwości!
Nawet jeśli nakładając je sobie na nogi nie usmarujecie całej łazienki (co jest raczej mało prawdopodobne), nie ma gwarancji, że reszta mieszkania pozostanie w stanie nienaruszonym. Bo przecież nie będziecie błazeńsko stać w jednym miejscu przez 15-20 minut i czekać aż toto zaschnie i się wchłonie. Więc człowiek idzie do kuchni napić się lub zjeść małe co nieco.
A tam…
W fazie przygotowania napoju lub kanapki trudno nie oprzeć się (z przyzwyczajenia) o szafki kuchenne.
Oooooooooops! Meble kuchenne do mycia!
Nie próbujcie tego robić na bieżąco, bo zaraz okaże się, że jakimś trafem na waszym łokciu zabłąkała się partia błocka, o której nie miałyście pojęcia i na kolejne półki, blaty, sprzęty AGD zaaplikujecie solidną porcją szarej mazi.
Jak już macie co jeść i co pić, warto byłoby gdzieś przysiąść. No to do salonu na kanapę ziuuuuuuuuuu.
Po drodze oczywiście zapominacie o ubłoconych udach i cała sofa (lub w łatwiejszej wersji – narzuta) leci do prania.
Posileni kanapką i sporą dawką napoju, wędrujecie do toalety. Obowiązkowo zapominając, że wyglądacie jak Shrek.
I następna porcja pucowania gotowa!
Więc ostrzegam. Jeśli macie zamiar upiększać się przez wytaplanie w błocie – przywiążcie się do wanny.
Zawsze to mniej do sprzątania.
Kiedy już uświniłam prawie całe mieszkanie, wpadłam na pomysł, że skoro dobrze działa na nogi, a na ulotce nikt nie napisał, że to mikstura do ud, to wytaplam sobie nim jeszcze ręce.
Potem klatę….
… i twarz.
Na koniec stwierdziłam, że na włosy też mi pewnie nie zaszkodzi.
Ostatnio tak ufajdana byłam w dzieciństwie, kiedy to moi kuzynowie podpuszczali mnie, że „nie przyniosę tego długiego patyka ze stawu”.
Co… ja nie przyniosę?!
Przyniosłam!
Razem z ubłoconymi butami, kolanami i białymi skarpetkami, które po zapadnięciu się w bagno po sam koniec krótkiej spódniczki, nabrały sinego koloru.
Próbowałam je potem (przez tydzień!) moczyć, ukryte między pudełkami po paście Komfort, ale babcia (chyba po zapachu) zorientowała się, że coś jej tu ewidentnie śmierdzi.
Upiększających właściwości bagna (przynajmniej na skarpetki) nie odnotowałam.
Miałam wtedy jakieś 8 lat.
Od tego czasu … nie zmądrzałam.
Prawie jako 40-sto letnia baba ciągle z upodobaniem nurzam się w błocku jak hipopotam.
Czy zadziała na cellulit i rozstępy?
Pojęcia nie mam.
Ale po takiej błotnej kuracji pewne jest jedno – chatę za każdym razem będę miała wypucowaną na błysk.
Bo przecież trzeba będzie ten chlew wcześniej, czy później posprzątać.
4 komentarze
jadwiga
15 lipca 2012 at 10:49oczywiście napisałam, ale nie policzyłam do iluś i fiuuu w powietrze poleciało, zeźliłam się i nie napisałam ponownie, ale teraz juz mogę, a wiec, mam peeling taki sól iwonicka 0plus miód i propolis i coś tam super jest ta mieszanka, ale biada jeżeli ciała nie zmyje sie dobrze wraz z umyciem brodzika, bo nastepna osoba nie wiedząc, że jest na slizgawce leci na pysk pierwszorzednia, nie mówvcie, ze nie uprzedziłam, zrobiłam to, więc wszelkie upadki na wasza odpowiedzialność a peeling jest rewelacyjny, no nie to, że ze starej robi młodą ale skórka prima sort!
kate
15 lipca 2012 at 17:40Jadwiga bo to tak zwykle jest – jak fajna mikstura, to na bank osad na wannie taki, że domestos wymięka 😉 A skoro po twoich zabiegach ślizgawka – syp solą tak jak drogowcy zimą 😉 Skoro na drogach działa, to u Ciebie w łazience nie będzie?
Helen
15 lipca 2012 at 15:17I dlaczego nie zrobiłaś sobie zdjęcia? W lustrze na przykład! Ale opisałaś tak obrazowo, że jeszcze chichoczę:) Nie przejmuj się celulitem – czytałaś co panowie pisali w komentarzach pod moim wpisem o starszych kobietach? Im wisi ten cellulit (wiem, że to głupio brzmi, ale taka prawda…:))
kate
15 lipca 2012 at 17:43Oj Helen jeszcze bym aparat fotograficzny ufajdała. A czym się takie aparaty domywa to nie wiem 😉 Kiedyś sobie zrobiłam taką fotę i doszłam do wniosku, że spokojnie w horrorach mogę grać!