Wracałyśmy z Doris z knajpki, gdy w drodze na przystanek autobusowy zdecydowałyśmy: przycupniemy jeszcze na moment przy fontannie. Na dworze było ciepło, nam się nie spieszyło, a od fontanny powiewała orzeźwiająca (i nic to że nie nadmorska) bryza. W odróżnieniu od pozostałych, przysiadłyśmy nie na ławeczkach, a na krawędzi. Było tak przyjemnie, że aż korciło by zdjąć buty. Więc niewiele myśląc Doris porzuciła swoje kozaczki, a ja zdjęłam moje sandałkowe drewniaki na obcasie.
Wokół biegały dzieci, zazdrośnie patrząc na nasze zanurzone w wodzie stopy. One – ubrane w odświętne, niedzielne ciuchy nawet nie próbowały przekonać rodziców, żeby pozwolili im do nas dołączyć.
Kiedy tak opowiadałyśmy sobie to, czego nie zdążyłyśmy będąc w kafejce, dostrzegłam starszą panią, siedzącą nieopodal na ławce.
– Nie odwracaj się – powiedziałam konspiracyjnym szeptem do Doris – ale pani za tobą jest strasznie wyluzowana.
Ta starsza kobieta siedząc na ławeczce rozpięła spodnie i zaczęła je z siebie ściągać.
Pewnie jest jej gorąco i postanowiła przebrać się w coś lżejszego, co ma w torbie – pomyślałam, zazdroszcząc jej przy okazji takiego „tumiwisizmu” i obojętności na ciekawskie spojrzenia obcych.
Wtedy jeszcze nie wiedziałam jak uboga jest moja wyobraźnia.
Okazało się, że pani nie poprzestała na zdjęciu spodni.
Zrzuciła też z siebie cienkie, czarne rajstopy.
A potem bluzkę.
Została w majtkach i koszulce.
Obecności biustonosza nie stwierdziłam.
Nie zastanawiając się długo, wskoczyła do fontanny i zaczęła kąpiel. Z użyciem jakiegoś żelu pod prysznic!!!!!!!!!!
Zdębiałam.
Nie ja jedna.
Widziałam ludzi siedzących na ławkach, zaskoczonych nie mniej niż ja.
W zasadzie nie wiadomo było jak zareagować: nie wtrącać się i pozwolić pani na ekscesy, czy może zwrócić jej uwagę (zwłaszcza, że polewając się specjalnie przyniesionym kubeczkiem, coraz bardziej uwidaczniała gołe ciało pod zmoczoną bielizną, wprawiając w zdumienie nie tylko dorosłych ale i dzieci).
My raczej nie byłybyśmy zbyt przekonujące, bo same moczyłyśmy tam stopy.
Zareagował pewien mężczyzna, opuszczający wraz z żoną i dziećmi plac przy fontannie.
Nie usłyszałyśmy co jej powiedział, ale starsza pani wdała się z nim w krótką dyskusję, po czym … dokończyła kąpiel.
Kiedy schylała się żeby nabrać kolejny kubek wody, przestałam oddychać.
Zobaczyłam jej majtki.
Tak brudne i poplamione, że do dziś nie mogę pozbyć się tego widoku. Był gorszy niż najgorszy senny koszmar.
Odebrało mi apetyt.
Teraz gdziekolwiek się wybiorę i cokolwiek będę robić, trzy(dzieści) razy zastanowię się, kto był w tym miejscu przede mną i co mógł tam wyprawiać.
3 komentarze
Doris
28 maja 2012 at 20:37Mam szczęście, bo opisywana kąpiel wydarzyła się poza zasięgiem moich oczu i pozostały mi wspomnienia zwariowanych pogaduch w fontannie. Bawiłyśmy się jak nastolatki 🙂
Aaa
10 kwietnia 2016 at 16:19co za oszałamiające stopy 😉
kate
5 maja 2016 at 21:13To moje i koleżanki odnóża